Sterowiec niesterowalny Sterowiec niesterowalny
732
BLOG

Żegnamy Kaddafiego, witamy... zaraz, a kogo właściwie witamy?

Sterowiec niesterowalny Sterowiec niesterowalny Polityka Obserwuj notkę 40

To, że Muammar Kaddafi to przynajmniej polityczny trup, było wiadomo w momencie startu pierwszego NATO-wskiego samolotu obierającego kurs na Libię. Jednak nadal nie wiemy komu mamy krzyczeć "niech żyje król!".

Zachodni politycy i media przeżywają chwilę wielkiego trimfu - oto upadł, pod naciskiem oczywiście wyzwalającej się i kochającej wolność ludności, straszny krwawy tyran, despota, dyktator, paranoik, sadysta etc. Wprawdzie, jeszcze nieco ponad pół roku temu ten sadysta był z honorami przyjmowany w stolicach od Wschodu do Zachodu wymieniając serdeczne uściski z tymi, którzy dziś go bombardują - szerzej, wraz ze zdjęciami uścisków, pisałem już tu: Nasz były przyjaciel krwawy szalony dyktator....

I już tu mam pierwszy problem. Dziwnym trafem do kraju właśnie tego szalonego dyktatora przybywały miliony gastarbeiterów z całego kontynentu, nie wyłączając ościennych prozachodnich Egiptu i Tunezji. Tak naprawdę problem się zaczął gdy te miliony ruszyły albo z powrotem, albo na północ do Europy - bo za rządów satrapy było im jakoś tak fajniej niż podczas zwycięskiego marszu kochających wolność Libijczyków. Mało tego, wielu otwarcie mówiło, że właśnie tych kochających wolność obawia się nieporównywalnie bardziej niż "oprawców dyktatora", a niektórzy zaś nie zdążywszy uciec zginęli ponoć brani, oczywiście omyłkowo, za "najemników dyktatora". Ale największy problem mam z samymi Libijczykami. Po zniesieniu sankcji i pojednaniu Kaddafiego z Zachodem, tysiące Libijczyków ruszyło na ten Zachód - a to na studia, a to w interesach. Globalizacja globalizacją, ale czy oni uciekali przed satrapą? Logika mediów każe odpowiedzieć - tak, jak najbardziej, łaknęli wolności. Tymczasem europejskie statystyki (a w potęgę nowoczesnej europejskiej biurokracji jakoś tak wierzę) mówią coś wręcz przeciwnego. Oto dane statystyczne dot. uchodźców politycznych w Europie (UE + Norwegia i Szwajcaria). Radzę przejrzeć ten dokument. Bo ja mam z nim gigantyczny problem - nie ma w nim tysięcy wybierających wolność Libijczyków. W ogóle to przodują całkiem demokratyczny Irak, niezbyt demokratyczna Rosja i demokratyzujący się Afganistan. Znajdziemy kochających wolność Białorusinów, a nawet Gruzinów (khm...), Ukraińców, Turków... Ale nie Libijczyków, którzy z jakichś nikomu nieznanych powodów wcale się nie śpieszyli uciekać przed krwawym sadystą.

Ale to było kiedyś... wszak dane kończą się na roku 2006, więc może Kaddafi oszalał w ciągu ostatnich 5 lat? Kto wie... Przyjrzyjmy się natomiast temu co się dzieje i co dziać się będzie. Oto niezwykle ciekawy dokument, mianowicie projekt libijskiej Konstytucji, która ma funkcjonować po obaleniu satrapy, czyli (chyba?) już od teraz. Znajdziemy tam sporo słów tak miłych naszym wolnościowym zachodnim sercom - o wolności, demokracji, systemie wielopartyjnym. Nie, to po prostu arcydzieło współczesnego liberalizmu... I takim by było gdybyśmy przymknęli oczy na to, że sam projekt zaczyna się od słów "W imię Boga...", a już w drugim akapicie czytamy, że nowe pokolenia Libijczyków mają się rozwijać zgodnie z duchem islamu. Gdyby ktoś jeszcze nie rozumiał co to znaczy, to 1. artykuł nowej Konstytucji mówi jasno: islam jest religią państwową, zaś podstawą prawa jest szariat, czyli prawo islamskie. Nie sądzicie, że to dość osobliwe podejście do demokratyzacji kraju? Bardziej mi przypomina Iran czy Arabię Saudyjską, niż np. prozachodnią demokratyczną Turcję. Ale o tym jakoś nie czytamy w kochających wolność słowa mediach. No najwyżej przeczytamy w nich, że z sukcesów libijskiej demokracji "w imię Boga" cieszy się nie tylko demokrata i liberał Sikorski, ale też Hamasczy Hezbollah. Dalej natomiast mamy jeszcze większy problem, gdyż chodzi nie tylko o kwestie stricte religijne, ale też jak najbardziej doczesne. Oto nasi demokratyczni Libijczycy debiutując na arenie międzynarodowej wsparli... no, kogo wsparli? Może demokratycznych Irakijczyków w ich walce z terrorystami Al Kaidy? O nie, oni wsparli swoich palestyńskich braci w walce z "syjonistami". Kogoś to dziwi? Mnie nie, gdyż już wcześniej jeden z liderów libijskiej demokracji Abdel al-Hasidi wprost przyznał zachodnim reporterom, że o tę demokrację w Libii walczą... muzułmańscy rebelianci z Iraku i Afganistanu!

Przepraszam państwa najmocniej, ale czy to schizofrenia? Bo w jednym kraju wspieramy kolesi pokroju al-Hasidiego, szefa Libijskiej Zbrojnej Grupy Islamskiej (doskonała nazwa dla ugrupowania marzącego o demokracji), żeby w innych (Afganistan, Irak czy Pakistan) tychże kolesi łapać za pomocą rangersów lub bombardować z dronów. Inszallah, wszystko rozumiem, ale nie to, że nasz kraj od prawie 10 lat angażuje się w wojny z islamistami, a tu nagle wysyła tym islamistom broń! No chyba że problemy polskiej (i nie tylko) służby zdrowia są o wiele poważniejsze niż nam się zdaje.

Kiedyś w przestworzach cicho i dostojnie leciały sterowce - duże, może niezgrabne, ale mające swoje piękno. Podróżowały nimi panowie we frakach i panie w eleganckich sukniach. Dziś mamy tysiące mniejszych hałaśliwych samolotów. Są szybsze, pojemniejsze, bardziej zwrotne więc wyparły olbrzymów. Podobnie w polityce. Jeszcze niedawno była ona domeną panów w cylindrach, doskonale wykształconych i z dobrych rodzin. Dziś opanowały ją dziwni ludzie albo wymachujący gumowymi penisami, albo pozujące pół nago, a przede wszystkim kłamiący w żywe oczy. Powołanie Polityka i Dziennikarza (przez duże P i D) to dziś taki sam archaizm jak sterowiec. Liczy się spryt, cwaniactwo, ilość a nie jakość. Chyba coś myśmy stracili, a nawet tracimy nadal. PS. Nie jestem fanem PiS, PO, SLD i in. W ten sposób pewnie narażę się wszystkim nie zdobywając sympatii z żadnej ze stron. Ale wolę być indywidualistą z własnym zdaniem niż bezbarwnym rzecznikiem jakiejś partii, która przecież już ma rzecznika!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka